środa, 16 czerwca 2021

DEKRET JAROCIN '88 03 - 06.08.1988


Składowisko:

Piotr Stanek Broda  - głos
Jarosław Pisarski  Pisklak - Jarp - gitara
Aleksander Gałgowski  Olaf  - basowa gitara
Artur Kobus  Kajtek  - perkusja

















 Zdjęcia z Jarocina 1988 ze zbiorów Hansa Klossa, dzięki uprzejmości autora - Jan Wilczewski - Wilk.



Gazeta Młodych, nr 65 (668)
Warszawa 
Autorzy: Janusz Jaroszczyk, Jerzy Szostak.
16-08-1988

ROCKOWY GRAJDOŁ
Ludzie walili tu zawsze, aby posłuchać muzyki, spotkać znajomych fanów, porozmawiać czy nawet wywołać zadymę. W tym roku głównie malowali na murach, uwalniali słonia, albo z powrotem go zamykali. Panował piknik nie muzyczny, lecz towarzyski.

Po raz kolejny została zamieniona nie tylko nazwa - na Festiwal Muzyki Rockowej - ale i formuła "Jarocina 88”: zespoły konkursowe podzielono na 3 grupy. Jak poinformował dyrektor artystyczny festiwalu Leszek Winder, kryterium tej selekcji był poziom kapel. O wyborze decydowała rada artystyczna, która - ciekawostka, wynikająca z ogólnego zamieszania organizacyjnego - ukonstytuowała się pod koniec imprezy. I tak, wg gustu, na dużą scenę (stadion MOSiR) zostali wytypowani ci lepsi. Małą scenę (amfiteatr) oddano tym, którzy - w ocenie fachowców - jeszcze czegoś powinni się nauczyć, "resztówkę” pognano zaś na estradę na polu namiotowym.

Zdawać by się mogło, że ci ostatni stali na pozycji straconej. Stadion to zawsze mnóstwo ludzi, tym razem super nagłośnienie robione przez Holendrow ze "Stage Power” i oświetlenie profesjonalisty Gerda Helinskiego (NRD) w zestawach z obrotowymi reflektorami sterowanymi elektronicznie. Patrząc jednak na czołówkę laureatów można stwierdzić, że mała scena daje poczucie większej pewności i bezpieczeństwa, co w przypadku młodych zespołów jest bardzo ważne. Ta formuła z poprzednich festiwali nie powinna być zatracona. Jeszcze raz okazało się bowiem że de gustibus... i gust rady artystycznej był żadnym kryterium dla publiczności.

Wybór widzów padł na ZIELONE ŻABKI z Jawora, które, pierwszego dnia grały w amfiteatrze. W ścisłej czołówce znalazł się też DEKRET z Kielc, który wcześniej przy dwóch Eltronach i połowie perkusji pokazał się na polu namiotowym na przyczepie od ciągnika Ursus.

Ta korekta selekcji rady artystycznej, dokonana przez publikę, w efekcie okazała się konieczna, by "Jarocin” nie zatracił dotychczasowego punkowego charakteru. Bo właśnie taki rodzaj muzyki uprawiają ŻABKI i DEKRET. Tylko ktoś nieodpowiedzialny mógł całkiem wymieść z dużej konkursowej sceny punk rock, dając w to miejsce metal w porażającej dawce. I o ile schematyzm muzyki ani scenicznych zachowań metalowców nie ma tu nic do rzeczy, to razi brak tolerancji i rozwydrzenie fanatyków metalu kasujących wszystkie zespoły występujące przed lub po ich uwielbieńcach. Dziwnym trafem Śląsk metalem stoi...

Najlepiej w konkursie wypadła kapela do konkursu wcześniej nie zgłoszona, ani nie uwidoczniona na żadnych listach startowych - CHŁOPCY Z PLACU BRONI (II miejsce w ogólnym rozrachunku). Zespół - laureat nagrody rady artystycznej "Jarocina 87”, na liście Marka Niedźwieckiego obecnie na topie z kawałkiem "O! Ela”, lansowany przez Radio Nieprzemakalnych - zagrał na pełnym luzie, szczególnie poprawnie operując sekcją rytmiczną. To ciekawostka, bo do końca nie wiedzieli czy wyjdą na deski. Zresztą nie przyjechali do Jarocina z tym zamiarem, o czym świadczy choćby, ze częściowo sprzęt pożyczyli im... KOLABORANCI. Stąd może ich swoboda, a stare, znane kawałki entuzjastycznie zostały przyjęte - kilka bisów. Czekać tylko, aż zagrożą SZTYWNEMU PALOWI AZJI.

Aż sześć bisów miał tez T. LOVE - lokomotywa tegorocznego "Jarocina”, zespół, który tę imprezę zna doskonale. Muniek w formie z najlepszych czasów, jak nikt inny potrafi nawiązać kontakt z publicznością. Nawet dosłownie, gdy - nie przerywając śpiewania numeru "Szara młódź” - zaproponował komuś z widowni: nie rzucaj koleś (zapewne chodziło o torebkę z mlekiem), a tamten go usłuchał. Również dali wypróbowany repertuar, co potwierdziło, że na tego typu imprezach raczej nie wypada grać nowości, a to, co publika zdążyła zaakceptować.

Przekonał się o tym laureat "Jarocina 97” DETONATOR BN. Zresztą zaraz po T. LOVE nie miał co robić na scenie. Został przyjęty bardzo chłodno, by nie rzec wrogo. Reakcja na ich występ była cisza. Być może spowodował to brak nagrań oraz znikoma liczba koncertów w kraju. W tym przypadku też potwierdziło się, ze nieobecni nie mają racji.

Niech to wezmą pod uwagę ZIELONE ZABKI, które nie rozmawiają z prasa uważając, ze ich muzyka mówi za siebie i za nich, a jeśli ludzie będą słuchać tego, co grają, to dowiedzą się czegoś więcej o nich. Ludzie, na jakim świecie wy żyjecie?! Nawet jeśli pozna was cały Jawor - miasto wcale nie większe od Sochaczewa - to rozgłosu na dłużej nie uzyskacie. Muzycznie: swobodny punk z zimna fala, wokalista Smalec wprawdzie rokujący nadzieje, ale to wszystko jest jeszcze w stadium rozwoju, bo już teraz w ich graniu można zauważyć wiele elementów wartych rozbudowy. Na razie jednak publika odniosła się do swoich wybrańców z dystansem. Dziwne. Ciekawe również, czy w jej stronę z estrady poleciała główna nagroda (200 tys zł), czy też paczuszka zwykłych papierków. Chociaż to nawet niewielka różnica. Życzymy jednak szczęścia.

DEKRET (IV miejsce) -ostry, PABIEDA (VI) miejsce - bardziej melodyczny punk. W sumie - 2 razy pgo na festiwalu. Bardzo mało jak na "Jarocin” zatem tym więcej to się liczy. Metalowcy wysforowali na III pozycje EGZEKUTOR’a, a na V - DRAGON’a. Wszystko prawidłowo: dymy, race, skory, trzęsienie długowłosą głową, bieganie po scenie, stojak od mikrofonu na szyje, jedna noga na szafę i agresywne gesty w stronę publiczności. Ale to nieistotne. Fanatycy metalu może jeszcze nie wiedza, ze heavy, thrash, nawet speed niedługo wymiękną. Rodzi się atom metal - połączenie dźwięku piły spalinowej z hukiem spadającej lawiny. Odjazd!...

Była też dziwna scena Dziwne Rzeczy, czyli amfiteatr czynny w godzinach, gdy stadion tonął w ścisku. Wart odnotowania był tam występ Władysława Komendarka. Zaprezentował materiał częściowo ze swojej nowej płyty, przekładając go przepięknymi wstawkami z drugiego solowego krążka, będącego już w tłoczni. Połączenie muzyki klasycznej z kosmicznym odjazdem potwierdziło, że muzyka ma miejsce w ścisłej czołówce krajowej. Dziwne, iż do tej pory nie jest w pełni doceniony. Niezbadane są wyroki polskiego rocka. A szkoda, bo Gudonisa kupują - publiczność zmusiła go do 2,5 godzinnego koncertowania.

Był tez Leszek Winder na estradzie. Nie raz. O ile widownia pozwoliła jemu i Kawalcowi towarzyszyć "chłopowi” Jankowi Skrzekowi, to już jako BEZDOMNE PSY zostali potraktowani gorzej niż bezdomne psy. Zemsta publiki za całość "Jarocina”. Artysta nie wziął do serca uwagi Gaygi (Jarocin-Festiwal.com: było cos takiego jak Gayga i zespół Pro-Rock. Czyli ludzie, którzy chcieli wykorzystać koniunkturę na rocka, choć o jego graniu nie mieli pojęcia. Śpiewali piosenkę z refrenem ‘Graj nie żałuj strun’) i nie zagrał nie żałując strun - dal się zagłuszyć i zszedł po 3 numerach. Otrzymał karę nie do końca wymierzona we właściwą stronę, szczególnie, że jego muzyka na to nie zasługuje. Tego BEZDOMNEGO PSA jednak warto przygarnąć, chociażby dlatego, iż obiecał, że w przyszłym roku do żadnej działki organizacyjno-programowo-artystycznej ręki nie przyłoży. Starożytni bogowie kultury sprawili, że "Jarocin” zainteresował MKiS - jako określił Andrzej Szczurek, dyrektor Departamentu Polityki i Edukacji Kulturalnej resortu. Stąd już wiadomo, że od 2 do 6 sierpnia 1989 można będzie świętować X FMR.

*

Na razie jednak do rozliczenia pozostał tegoroczny "Jarocin”. Dobrze, jeśli różnej maści animatorzy rocka w Polsce wyciągną z niego właściwe wnioski, zwrócą uwagę na to, do kogo i jaka muzykę kierują. (Głosów zainteresowanych odbiorców w tym numerze "GM” nie brakuje - dopisek redakcji)

Muzycznie impreza stała na mniej niż średnim poziomie. Spośród nabywców blisko 12,5 tysięcy karnetów tylko ponad 6 tysięcy oddarło kupony upoważniające do głosowania na dowolnie wybrany zespół. Niech organizatorzy dociekają dlaczego, bo na pewno nie z ogólnej niechęci młodzieży do stawiania się przy urnach. "Umiędzynarodowienie” festiwalu tez nie przyniosło mu najmniejszych korzyści...

Kiedyś "Jarocin” był największym rockowiskiem w Europie Wschodniej. Obecnie stal się, niestety, rockowym grajdołem tej części Starego Kontynentu.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

1 maja! DEKRET i jego wkład w dzieło budowania socjalizmu!

DEKRET  i  jego wkład w dzieło budowania socjalizmu!  Ulica Sienkiewicza w Kielcach.  Na czele pochodu dumnie w okularach kroczy zespół DEKR...